Dlaczego Twoim zdaniem warto zgłosić się do Falling Walls Lab?
Moim zdaniem umiejętność opowiadania o wynikach swoich badań w przystępny sposób jest bardzo ważną częścią pracy naukowca. Jednocześnie jest to bardzo trudne i może stanowić duże wyzwanie, aby w ogóle się tego podjąć. Zatem, czemu Falling Walls? Uważam, że jest to idealna okazja do przełamania się w kwestii mówienia o swojej pracy naukowej, właśnie w sposób prosty i zrozumiały dla szerszego grona odbiorców. Czasem po prostu trzeba skoczyć na głęboką wodę, żeby przekonać się czy umiemy pływać. Tak właśnie jest z Falling Walls. Będąc naukowcem bez doświadczenia popularyzatorskiego, nigdy nie dowiemy się czy potrafimy to robić bez przetestowania się w „warunkach bojowych”. Połączenie możliwości mówienia o tym, co nas fascynuje jako naukowców ze sprawdzeniem siebie jako mówcy, to są te dwa aspekty, dla których polecałbym wszystkim udział w Falling Walls Lab.
Jak w takim razie poradziłeś sobie z przygotowaniami i co stanowiło dla Ciebie największe wyzwanie podczas wystąpienia?
Najtrudniejszym elementem jest format konkursu. Często już samo sformułowanie tytułu wystąpienia i jego myśli przewodniej, może stanowić duże wyzwanie. Problemy badawcze, którymi na co dzień zajmują się naukowcy, potrafią być bardzo zaawansowane lub zawiłe, przez co – niedostępne i ciężkostrawne dla szerszego grona odbiorców. 3 minuty – limit czasowy w konkursie Falling Walls, powoduje, że musisz mieć wszystko niezwykle dobrze zaplanowane i przemyślane. Trzeba przedstawić swój pomysł w sposób przystępny, nie tracąc przy tym tych kluczowych informacji, na których nam zależy.
Co byś poradził osobom, które chcą przystąpić do konkursu, jak mają się przygotować do 3-minutowego pitchu?
Na pewno wymaga to czasu. Znaczną część pracy zajmuje przemyślenie tego, co chcemy powiedzieć i przygotowanie pod tym kątem odpowiednich slajdów. Kolejnym korkiem jest wielokrotne przećwiczenie swojego wystąpienia. Możemy to robić w różnych konfiguracjach, przed różnymi osobami np. swoimi dziećmi albo babcią [śmiech]. Należy jednak uważać, żeby nie wpaść w pułapkę. Istnieje ryzyko, że wyuczona przemowa, może ostatecznie wypaść nienaturalnie. Konieczne jest zachowanie balansu, tak żeby to, co przedstawimy publiczności było rzetelne i merytoryczne, a jednocześnie zachowało pewnego rodzaju polot i świeżość.
Z perspektywy czasu, co zrobiłbyś inaczej albo w jaki inny sposób przygotowałbyś się do wystąpienia?
Ciężko powiedzieć. Być może spróbowałbym inaczej sformułować problem, który poruszałem. Leżał on dosyć blisko prowadzonych przeze mnie badań. Myślę, że teraz spojrzałbym szerzej na technologie kwantowe, a swoje wystąpienie poprowadziłbym w sposób przystępniejszy. Zależałoby mi na przedstawieniu tego w taki sposób, żeby jeszcze łatwiej można było zrozumieć dlaczego zagadnienia związane z inżynierią kwantową są tak ważne.
Czy udział w Falling Walls Lab w jakimś stopniu wpłynął na twoje życie zawodowe?
Na pewno sam udział w finale w Berlinie był bardzo ciekawym przeżyciem. Spotkałem tam kilka znajomych twarzy i poznałem parę innych, bardzo ciekawych osób jak np. pierwszą Europejkę, która poleciała w kosmos. Również sama szansa wysłuchania na żywo wystąpień innych uczestników była czymś ciekawym i inspirującym. Znaczna część osób obecnych na finale to pasjonaci, ludzie, którzy oprócz dużej wiedzy naukowej, mają też niezwykłe zdolności popularyzatorsko-oratorskie. Dla mnie była to szansa, żeby podpatrzeć jakie tricki i metody prezentacji swoich wyników badań stosują.
Czy nawiązanie nowych kontaktów jakoś wpłynęło na Twoją ścieżkę zawodową, może otworzyło Ci jakieś dotąd zamknięte drzwi lub dało możliwości rozwoju?
Poznanie nowych ludzi, którzy w jakimś stopniu współdzielą twoją pasję, jaką jest nauka, zawsze jest wartościowym doświadczeniem. Uważam jednak, że jednym z najważniejszych aspektów, które wynikają z udziału w Falling Walls, jest budowanie pewności siebie jako naukowca. Wspaniale jest dostrzec, że to co robisz, interesuje nie tylko przedstawicieli świata akademickiego bądź naukowego, ale możesz dotrzeć z tym do szerszego grona odbiorców.
Jak myślisz dlaczego, pomimo licznych korzyści, Polacy w tak niewielkim stopniu decydują się na udział w tego typu konkursach?
Obawiam się, że w Polsce nie przywiązuje się dużej wagi do popularyzacji i pokazywania społeczeństwu dlaczego to, co robią naukowcy jest tak ważne. W Falling Walls tak naprawdę nie chodzi o to, żeby przedstawić wyniki swoich badań. W tym konkursie trzeba zadawać pytania, trzeba za ich pomocą pokazać odbiorcy w jaki sposób twoje odkrycie ma na niego wpływ. U nas w kraju zajmują się tym głównie wyspecjalizowane instytucje, a naukowcy tylko sporadycznie. Myślę, że właśnie brak kultury popularyzatorskiej przekłada się na to, że naukowców nikt nie uczy w jaki sposób mają się prezentować. Przez co nie czują się w tym pewnie i w naturalny sposób nie próbują startować w tego typu inicjatywach. A z doświadczenia wiem, że z udziału w takim konkursie nic złego nie może się stać. Dlatego bardzo zachęcam wszystkich do spróbowania swoich sił w Falling Walls Lab Warsaw.
***
Dr hab. Michał Tomza – pracuje jako profesor uczelni w Instytucie Fizyki Teoretycznej Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. Ze swoją grupą prowadzi badania naukowe w dziedzinie fizyki i chemii kwantowej materii w ultraniskich temperaturach. Jest laureatem wielu nagród w tym nagrody Narodowego Centrum Nauki w obszarze nauk ścisłych i technicznych oraz zdobywcą licznych grantów naukowych w tym ERC Starting z Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych.
Breaking the Wall of Quantum Engineering at Molecular Level | Falling Walls 2017
Status naukowy gdy występował: doktor
Last modified: 2022-08-12