fbpx
logo-fall

Dlaczego warto się zgłosić do Falling Walls Lab? Co będzie wartością dodaną dla osoby ze świata akademickiego?

Do edycji Falling Walls Lab Wrocław w 2016 roku zgłosiłem się w ostatniej chwili. Wtedy jeszcze nie byłem świadomy tego, w jakim kierunku ewaluuje sposób prezentowania nauki w środowisku akademickim. Okazało się, że kluczowe jest omówienie motywacji do przeprowadzenia danego projektu naukowego oraz jego zastosowanie. Takie podejście wymusza gruntowną zmianę struktury wystąpień naukowych.

Krótkie formy są także efektem większej szczegółowości nauki, czyli „zawężania” się profili poszczególnych dziedzin. Trudno jest dziś znaleźć konferencje sprofilowane pod niszowe specjalizacje. Często więc występujemy przed ludźmi, którzy mogą nie specjalizować się w naszym obszarze badawczym. Dlatego tak istotne jest, aby strukturę swoich prezentacji przemyśleć pod kątem szerszego grona odbiorców – mniej szczegółów, więcej motywacji i spodziewanych efektów.

Według mnie Falling Walls Lab to dobra platforma do przećwiczenia wystąpień publicznych innych niż akademickie. Szczęśliwie sposób myślenia o nauce się zmienia i czyni ją bardziej przystępną. Jest to szczególnie ważne dzisiaj, gdy obserwujemy upadek etosu naukowca. Co z kolei jest najprawdopodobniej spowodowane tym, że naukowcy przestali być dostępni dla społeczeństwa.

Jak sobie poradziłeś z przygotowaniami? Co było najtrudniejsze?

Musiałem się mocno nagłówkować, aby zredukować dość trudny i specjalistyczny temat do trzyminutowego wystąpienia. W przygotowaniach do takich prezentacji trzeba pominąć drogę dojścia do wniosków, odpuścić technikalia. Zaakcentowałem więc to, co dokładnie zrobiłem i jaki będzie  tego efekt.

Przed konferencją przyświecał mi jeden cel – przemówienie miało być zrozumiałe dla wszystkich uczestników konkursu i jury. Mimo że mój projekt trudno nazwać przełomowym, to postawiłem na klarowny i zwięzły przekaz. W 2016 roku to było wystarczające, aby zakwalifikować się do globalnego finału, bo uczestników polskiej edycji konkursu, która odbywała się we Wrocławiu, było niewielu. Na konferencji w Berlinie konkurencja jest już znacznie większa.

Przygotowania do Falling Walls Lab postrzegam także jako idealny sposób na trenowanie tzw. elevator pitch, czyli struktury wystąpienia najbardziej pożądanej w takich konkursach – dlaczego coś robię, co robię i jaki będzie tego efekt.

Czy z perspektywy czasu widzisz coś, co można było zrobić inaczej, aby się lepiej przygotować do wystąpienia?

Na pewno poświęciłbym więcej czasu na przećwiczenie wystąpienia. Do prezentacji podczas Falling Walls Lab w Polsce podszedłem niemalże z marszu. Do Berlina przygotowywałem się dłużej, ale nie szykowałem żadnego show. A pamiętajmy, że trzyminutowa prezentacja to nie tylko opowiadanie. To również wykorzystywanie różnych dodatków czy gadżetów, jak np. makiet i prototypów, z których wiele mówców korzysta w krajowych edycjach lub podczas berlińskiego finału. Można to porównać do wystąpienia teatralnego, gdzie musisz maksymalnie skupić uwagę odbiorcy. I masz na to tylko trzy minuty.

Jak doświadczenia udziału w Falling Walls Lab wpłynęły na Twoje życie zawodowe?

Wystąpienie w Niemczech mogę określić jako jedno z najbardziej stresujących w moim życiu. Porównywać je można do prezentacji plenarnej na dużej międzynarodowej konferencji naukowej, gdzie występuje się przed setkami naukowców z wielu różnych dziedzin. Otoczka wydarzenia – montowanie mikrofonu, zapowiadanie wyjścia na scenę – dodatkowo winduje poziom stresu.

Udział w Falling Walls Lab pomógł mi zdać sobie sprawę z tego, jak ważne jest dostosowanie prezentacji do docelowych odbiorców. Ograniczenie wypowiedzi do trzech minut daje czas na przekazanie tylko najistotniejszych informacji, jednocześnie zmuszając do wyciągnięcia samej esencji z prezentowanego projektu.

Nie warto zapominać także o aspekcie networkingu, który jest podstawą wydarzeń takich jak Falling Walls Lab. Możliwość nawiązania ciekawych kontaktów to często źródło nieocenionych współpracy w przyszłości. Myślę, że dzięki konkursowi stałem się w pewnym stopniu bardziej świadomym naukowcem, zwłaszcza w zakresie prezentowania wyników swoich badań. Jestem pewien, że jeśli chociaż raz się przeżyje coś takiego jak finał Falling Walls Lab, to trudno o trudniejsze prezentacyjne wyzwania. Z perspektywy czasu udział w konkursie oceniam bardzo pozytywnie i jednocześnie zazdroszczę kolejnym uczestnikom, którzy udział w Falling Walls Lab mają jeszcze przed sobą.

***

Dr inż. Mateusz Szatkowski

www.mszatkowski.pl

Breaking the Wall of Microscopy

Falling Walls Lab 2016

Status naukowy, gdy występował: doktorant, I rok studiów doktoranckich

Last modified: 2022-07-08